Najpierw telefony komórkowe, a później ich następcy, czyli smartfony, stały się urządzeniami, bez których większa część światowej populacji nie wyobraża sobie już życia.
Początkowo, komórki pozwalały nam na bycie w kontakcie z bliskimi, dzięki połączeniom głosowym i krótkim wiadomościom tekstowym, czyli SMS-om. Przez kilka lat to był właśnie główny cel tych kieszonkowych aparatów – łączenie ludzi, którzy aktualnie przebywają daleko od siebie. Jednak cały świat ewoluował. Ewoluowali ludzie. Ewoluowały więc także i telefony, przeradzając się w smartfony.
Komórki, jakie znamy dziś, to urządzenia opierające się na systemie operacyjnym, które śmiało można porównać do komputera dzięki ich złożoności. I choć może się to wydawać początkowo dziwne, to dzisiaj najważniejszą funkcją w smartfonach nie jest możliwość kontaktu z osobami, których nie ma blisko. Dzisiaj smartfon ma nam, przede wszystkim, zapewnić stały dostęp do internetu, a co za tym idzie – do informacji i rozrywki.
Oczywiście, pozwala on również na prowadzenie rozmów i wysyłanie wiadomości, ale najczęściej dzieje się to już z poziomu aplikacji, które i tak wymagają dostępu do sieci, aby działać prawidłowo. Można się zastanawiać, czy jest to postęp, czy regres, ale na ten temat każdy będzie i tak miał swoją opinię. Spróbujmy się jednak zastanowić, czy pozytywnym jest fakt, że smartfony szturmem wkroczyły do naszego życia, zabierając nam przy tym co najmniej kilka godzin dziennie – bo tyle właśnie spędzamy średnio, wpatrując się w ekran naszego inteligentnego telefonu.
Łatwiejszym zadaniem byłoby chyba wymienienie rzeczy, których nie robimy przy użyciu telefonu, niż tych, które za jego pośrednictwem wykonujemy. Jest ich bowiem całe mnóstwo: od używania go jako budzik, czytania wiadomości na wyświetlaczu (zamiast porannej prasy w fizycznie zadrukowanej gazecie), słuchania muzyki (i sprawdzania na forach, jakie słuchawki douszne najlepiej kupić, ponieważ nasze aktualne nadają się jedynie do wymiany), grania w wymagające sprzętowo gry (po co komu konsola lub komputer!), oglądania filmików na serwisach takich, jak YouTube (te z kotami są zawsze najśmieszniejsze) oraz Netflix, na wieczornym scrollowaniu mediów społecznościowych skończywszy.
W ciągu dnia, używamy także naszego smartfona jako mapy, „gotówki” w restauracji, tłumacza, prognozy pogody, okazjonalnie nawet lekarza, który na podstawie podanych objawów powie nam, na co akurat chorujemy… Czy to dobrze, czy źle, moglibyśmy zapytać. Odpowiedź nie będzie jednak jednoznaczna, ponieważ – w zależności od sytuacji – każda z możliwości, jaką daje nam smartfon schowany w naszej kieszeni, może okazać się błogosławieństwem, lub przekleństwem.
Dużo zależy od tego, w jaki sposób używamy smartfona. Czy traktujemy go jako jedyne źródło naszej wiedzy, ignorując przy tym zupełnie realny świat i odseparowując się od ludzi? Czy też może jako naszego kompana, po którego możemy sięgnąć w razie nieprzewidzianych wcześniej okoliczności? Nie da się ukryć, że smartfon to sprzęt, który może uratować życie, ale można je także przez ten gadżet stracić – fenomen zombie, sunących po ulicach z przyklejonymi do ekranu twarzami, jest jak najbardziej realny, ale przede wszystkim, jest on niebezpieczny. I choć nie da się przecenić możliwości, jakie daje nam posiadanie smartfona, to nie wolno też zapominać o efektach ubocznych, jakie mogą wyniknąć z nieustannego korzystania z tego urządzenia.
Jeśli zauważymy u siebie objawy, takie jak niepokój, kiedy nie możemy zlokalizować naszego telefonu, wielogodzinne przeglądanie stron, ciągła chęć bycia online, aby być „na bieżąco”, brak koncentracji oraz rozproszenie uwagi w rozmowie z kimś, lub na ulicy – może być to znak, że potrzebujemy szybkiego detoksu i zdystansowania się nieco od tego niewielkiego urządzenia. Pamiętajmy, że to, co tak naprawdę się liczy, to realny świat, w którym wciąż musimy funkcjonować, a nie kolejne zdjęcia i lajki, pojawiające się pod niedawno dodanymi przez nas na social mediach zdjęciami.